6 września 2010

sen

Kierunek i sila wiatru się zmienily, a co za tym idzie i cala reszta...
Dostalam nowego kopa. Delikatnego, takiego w sam raz żeby rozpędzić. Zaczyna mi sie prostowac, powoli- i dobrze, bez pospiechu.
Zmieniam uczelnie- to raz. Cieszę się jak szczerabaty do sera. Nowe miejsce, nowi ludzie, nowe możliwoci. Uwielbiam zmiany. A biorąc pod uwagę 'stary' wydzial to nic gorszego nie moze mi sie juz przytrafic.
Tradycyjnie szukam pracy, ale widze jakies swiatelko w tunelu. Na te kilkanascie powysylanych CV ktos tam sie odezwie i zaprosi na rozmowe. Czekamy na wyniki. Owszem chcialabym zarabiac duuuuuzo pieniazkow. Aczkolwiek przy obecnym stanie portfela wezmę wszystko (no prawie wszystko).
Zawsze tak jakos mialam, ze albo mi sie ukladalo na polu zawodowym albo osobistym. Nigdy tak jakos razem. Albo praca i nauka albo milosc. Cos za cos. Nie wiem czy to moja dojrzalosc, czy czas i miejsce... ale udalo sie pogodzic wszystko razem. Udalo sie byc w zwiazku, kochac byc kochana i jednoczesnie nie rezygnowac z samej siebie.
Jeszcze troche mi dziwnie z tym wszystkim. Budze sie rano i stweirdzam: o wow jestem z kims, jestem szczesliwa jak cholera i mogę być sobą. Nie muszę udawać, kombinować, naginać się i zastanawiać o co tym razem chodzi.
Mam jeszcze jakies leki, ze to wszystko snem jest i ktoregos pieknego dnia sie obudze. Podstawowa roznica miedzy nami, ja mysle o tym co bedzie w przyszlosci i zawsze ja widze w czarnych barwach. On- uczy cieszyc sie chwila. Za co jestem wdzieczna. To nic, ze sie obudze. W koncu mialam najpieknieszy sen. Pytanie, co bedzie jak go nie bede pamietac.
Znowu zamknę oczy i będę snić....

5 kwietnia 2010

cukiernia

Czuję się jak taka mała dziewczynka, która stoi przed wielką witryną- za którą mienią się róznymi kolorami ciastka, pączki, cukierki. Lukier połyskuje na słońcu. A ja stoje jak ten debil, slina mi kapie a ja się gapię na ciastko. I chcę je mieć i wiem, że nie mogę... a ono wręcz do mnie krzyczy "weź mnie, kup mnie i zjedz mnie".
I odchodzę, co by nie kusić losu i bardziej się nie irytować.
Ale wracam i znowu się gapię i w myslach pożeram.
W końcu nie wytrzymuję i sięgam po ciastko- i dupa zbita ZAMKNIĘTE DO ODWOŁANIA!!!! Nie ma, nie będzie i ogólnie spadaj.
Trudno, przeżyję (chyba). W końcu to nie jedyna cukiernia w tym chorym miecie.
Zmieniam trasę przechadzek... cukernia wypadła z niej. Na zawsze