31 października 2008

pielgrzymka do źródełka

ludzkość mnie zadziwia. Podobno to pies (znowu ten pies) ma bardziej czuły węch i niucha bo coś tam czuje... człowiek jako zwierze ułomne, ten organ ma ograniczony. A tu proszę dzisiaj teoria upadla, praktyka okazała się silniejsza.
Pizza.... danie dzisiejszego dnia. Rodzic, mój kochany, plci męskiej... ( tatuś??) pozostawił mnie samotna na placu boju. Jedna godzina- cisza, druga godzina- cisza.... telefon, zamówienie, żarcie.... . Czekam na dowóz, czekam, i czekam, i rozwiązuje krzyżówkę, i nadal czekam i wypalam fajka ukradkiem na zapleczu, i czekam... klientów jak nie było tak i nie ma. Ale o to i wchodzi upragniony, tfu upragniona pizza, a za dostawą sznureczek babć... Oho, to już się najadłam. Uff poszły sobie. Nakładam dwa kawałki na talerzyk i idę na sklep... otwieram paszcze... drzwi się otwierają... no rzesz cholera jasna. Nic to, odkładam na talerzyk i idę pogadać... poszli... i znowu chrup drzwi..... ile można jeść jeden kawałek- pół godziny.
Czuje w tym jakąś teorie spiskową, wiem że ten tłum czaił się za rogiem i specjalnie akurat właził wtedy kiedy otwierałam otwór gębowy w celu połknięcia kawałka pizzy.
Na zimno tez była dobra....

Brak komentarzy: