2 listopada 2008

Duszki


chodze bo wypada, czy dlatego ze czuje taka wewnetrzna potrzebe? Chodze dla kogos, kto przypomina kupke kosci, czy dla sasiadow i rodziny, co by palcami pozniej nie wytykali...
Az mialam wielka ochote przeprowadzic sondaz na cmentarzu i popytac ludzi. Czy z owczego pedu przychodza na groby bliskich raz do roku (zapominajac w inne dni), czy czuja taka wewnetrzna porzebe, czy dlatego, ze tak wypada... czy?
Zawsze przy tego typu swietach zastanawiam sie nad tym calym obrzadkiem. Na ile to jeszcze jest sfera duchowa, umyslu, pamieci a na ile celebracji czegos na pokaz i dla komercji. Tak jak ze swietami Bozego Narodzenia. Ilu z nas obchodzi to tak jak powinno byc, ilu przezywa narodziny etc ( a poczytajcie sobie Biblie itp) a ilu bo trzeba rodzinie kupic prezenty, obiad ugotowac, pieprzona choinke kupic z ktore sie tylko smieci. Gosci pozapraszac, ktorych ma sie ochote wywalic po pieciu minutach siedzenia przy wspolnym stole. A w ogole to najchetniej czlowiek po tygodniu bieganiny za karpiem i innym szczurami najchetniej polozylby sie dupa do gory i perdzielil to wszystko... Jak ktos w tym calym (wesolym?) burdelu znjaduje jeszcze czas na "duchowe przezywanie" to ja szczerze gratuluje...
Tak czy inaczej, tradycja to rzecz swieta.... a jak juz do tego podchodzimy to inny, taki maly, szczegolik.



Ps krotka refleksja:
Moi rodzice chodzili ze swoimi rodzicami na groby swoich dzadkow, ja chodze ze swoimi staruszkami na groby ich rodzicow.... ja bede chodzic na groy moich rodzicow. A kto bedzie przychodzil na moj grob i kogo ja bede przyprowadzac na groby rodziny?? Nikogo. W takich momentach samotnosc jest zla. Chyba, ze psa sobie wytresuje.

Brak komentarzy: