18 listopada 2008

up&down

powroty do lat szczeniecych bywaja bolesne... nie ten kregoslup, nie te miesnie i nie te nerwy.
Mlodziez, ta obecna, sie zepsula... a moze to my bylismy inni, a moze tacy sami tylko, ze wtedy czlowiek nie patrzyl na siebie z boku... a moze oni sa inni a my to juz stare zgredy. Pomimo, ze dzieli nas raptem 10 lat. Niby nieduzo, a jednak... wielka sciana jest miedzy nami, w sosobie bycia, zachowania, ubierania... Moze to wina ustroju, dobrbytu itp... Za moich czasow(jak to brzmi) nie bylo TV(oj byly ale nie po 2 w kazdym pokoju), tylu "bajek". Byly bajki, te z moralem, przeslaniem... gdzie dobro od zla sie odroznialo. Nie bylo super- hiper- i extramarketow... wiec w niedziele szlo sie cala rodzina do parku a nie na dzial spozywczy.... Moze dlatego, ze zamiast do kina szlo sie do teatru badz w ostatecznosci na wystawe... i poznawalo sie ten kraj, historie, kulture, ludzi poprzez namacalne rzeczy a nie migajace swiatelka w duzym pudle.
Technika idze naprzod, rzeczy niemozliwe staja sie mozliwymi... wkraczamy w nowa ere... szkoda tylko, ze ludzkosc jako gatunek cofa sie.

Brak komentarzy: