13 stycznia 2009

oblodzenie

na wstępie muzyka:


to tyle tytułem wstępu.
Wbrew wszelkim pozorom rzucanie tych wszystkich smacznych świństw idzie mi całkiem dobrze. Jakoś nie tęsknie za nimi... chociaż nie, stojąc dzisiaj na przystanku i czekając 20 minut na autobus miałam nieodpartą pokusę przejścia na drugą stronę ulicy w celu udania się do "maca'. Na moje szczęście lub też jego brak, nadjechał autobus. Fakt, faktem że nie do końca mi pasował, ale przynajmniej od 'cycków' zrobiłam sobie spacer do domu.
Jakże zdrowo.. kilka kilometrów szybkiego marszu, bez żadnego dymka.
Cudnie, gdyby jeszcze ten chodnik nie był tak oblodzony...

Zastanawiam się momentami czy ja już jestem stara czy może świat się zmienił w jakimś dziwnym tempie i coś umknęło mojej uwadze w tej ewolucji otoczenia. Patrzę i podziwiam dzisiejszą 'młodzież' i oczy przecieram ze zdumienia i aż samo na usta ciśnie się powiedzonko "za moich czasów było to nie do pomyślenia" lub też inne równie wdzięczne.
O nie święta to ja nie byłam- nigdy i do tej świętości mi daleko. Jednak jakieś wzorce zachowania człowiek miał i wiedział co, gdzie i kiedy mu wypada a kiedy nie. I że kot, taki prawdziwy, nie ma 9 żyć i po przejechaniu go traktorkiem kotek nagle z płaskiego naleśniczka nie zrobi się nowym, żywym i znowu puchatym stworzonkiem. Kończynki mi moje odmrożone opadają jak witki i nie będą oje bachory ślubne lub też nieślubne oglądać nic do 15 roku swojego marnego żywota na tej planecie- a co będę dobrą matką i pozwolę wcześniej( w końcu miałam zamiar zabronić do skończenia pełnoletności).
Degeneracja nastąpiła i się wcale nie cofa, wręcz przeciwnie.
Nie mówię, o nie, że wszyscy 'młodzi' są źli.. cóż pewnie zdarzają się normalni i porządni obywatele tego kraju w wieku szczenięcym... szkoda tylko, że są na wymarciu albo się gdzieś ukrywają.
Przecież to takie 'fajne' być złym, zrobić oś ponad normy, złamać prawo, zaimponować rówieśnikom i pijanym jak stara szafa wrócić do domu w wieku 16lat. A później chwalić się i zbierać laury i wyznaczać nowe przeszkody do pokonania... i spirala się nakręca.
Skoro założenie kubła na śmieci nauczycielowi na głowę nie jest już żadnym wyzwaniem, to co teraz jest?
Zabić, by wnieść się na wyżyny w kręgu podobnych sobie?

Brak komentarzy: